top of page

Odpuszczanie czy CHĘĆ pozbycia się?

No właśnie... tak często słyszymy od nauczycieli, że powinniśmy puścić to wszystko co trzymamy. Nasze "Chcę, lubię, nie lubię". Tylko czy to staranie się aby odpuścić nie przeradza się w kolejne "Ja chcę!"? Czy nadal nie robimy tego poprzez swojego ego? Chęć osiągnięcia czegoś (odpuszczenia)? Czy czymś różni się takie podejście od innych obiektów, które trzymamy?

Co z rezygnacją z niektórych zajęć tłumacząc sobie "jeśli trochę mniej będę skupiał się na x,y,z to będę miał więcej czasu do pracy nad sobą"?

Co z usilnym dążeniem do oświecenia?


Na wstępie należałoby rozróżnić, która z tych rzeczy jest dla nas budująca, a która nie. Praktyka to nic innego jak porzucanie rzeczy, które nam nie służą i wykonywanie częściej czynności, które przynoszą nam pożytek. Z takim nastawieniem nawet te z pozoru egoistyczne chęci osiągnięcia oświecenia dają w końcu siłę aby iść na przód ze swoją praktyką. Ona po prostu z czasem ewoluuje i na pewnym etapie ta chęć oświecenia może już nie być budująca, ale na początku staje się motorem aby wejść w cały proces praktyki medytacji i ją utrzymać.


To jest jak lekarstwo, zażywamy lekarstwo na jakąś chorobę. Nie może być zażywane w nieskończoność. Wykonuje swoje zadanie i je również trzeba porzucić. Z chęcią osiągnięcia oświecenia jest w zasadzie podobnie. To dobre lekarstwo na sam początek, które z czasem się odstawia, gdy już lepiej łapiemy o co chodzi z uważnością.

Jest znana opowieść, którą przytaczał sam Budda o tratwie. Jeśli ktoś chce przeprawić się przez rzekę (cierpienia i pragnień) to buduje tratwę. Dzięki temu dociera do drugiego brzegu, ale bezsensownym byłoby niesienie tratwy dalej na plecach. Jest ona zbędna. Dlatego takie narzędzie należy następnie porzucić. (Majjhima Nikaya 22)

Piszę ciągle o oświeceniu, ale niekoniecznie musimy się chwytać tego jednego określenia. W zasadzie nie przepadam za nim... często odbierane jest jako coś ezoterycznego. Sytuacja nie różni się jednak z innymi "dobrymi chęciami". Możemy chcieć się rozwijać, chcieć być dobrym człowiekiem, chcieć pozbyć się złych nawyków. Chociaż brzmi to bardziej przyziemnie (i bardzo dobrze!) to traktujemy tą kwestię tak samo. Początkowo chęć takich zmian, choć również może wynikać z pracy naszego ego, również jest pomocna. W tym przypadku rzecz ma się tak samo. Między oświeceniem, a wszystkimi tymi "chcę" postawiłbym znak równości.


Mamy też krótką sutrę o tym, więc teraz ją przytoczę (A.iii.79).


A.III.79 Normy postępowania w życiu — 8. Sīlabbata Sutta


Tak przemówił Błogosławiony do czcigodnego Anandy:

- Czy, Anando, jakakolwiek reguła, obrządek i sposób życia, jakikolwiek rodzaj monastycyzmu i służby ideałowi, jest pożyteczna?

- To nie jest łatwe w odpowiedzi, Błogosławiony - odpowiedział Ananda

- Czy możesz to objaśnić, Anando:

- Rodzaj reguły, rytuału i sposobu życia, monastycyzmu i służby ideałowi, przez który złe cechy u praktykującego wzrastają, a dobre zanikają, to Błogosławiony, jest bezwartościowe. Ale pewien rodzaj reguły, obrzędu i sposobu życia, monastycyzmu i służby ideałowi, dzięki któremu u praktykującego zmniejszają się złe cechy, a wzrastają dobre cechy, Błogosławiony, jest korzystne.


Tak przemówił czcigodny Ananda, a Błogosławiony zaakceptował tą odpowiedź. Teraz, widząc, że Buddha zatwierdził ją, czcigodny Ananda wstał ze swego miejsca, oddał pokłon Błogosławionemu i obszedł go, zwracając prawą rękę do Błogosławionego.


Wkrótce po odejściu czcigodnego Anandy, Błogosławiony zwrócił się do mnichów:

„Ananda jest uczniem, który kroczy po drodze do doskonałości, mnisi, nie łatwo jest znaleźć kogoś, kto dorównuje mu wiedzą”.

55 wyświetleń0 komentarzy

Powiązane posty

Zobacz wszystkie
bottom of page