Mowa Zen - szybka droga do oświecenia czy jadowity wąż?
Zaktualizowano: 30 sty
Temat ten już nie raz siedział w mojej głowie ale ostatecznie do napisania tego artykułu zainspirowała mnie wypowiedź Lesława Freghosta w mediach społecznościowych w wypowiedzi na temat niedawno umieszczonego dokumentu dotyczącego Hwatoo. Chciałbym rozwinąć ten wątek nieco szerzej choć patrząc nie tyle na samo wspomniane tutaj "wątpienie" co ogólne podejście uczniów i nauczycieli do mowy zen i nauki poprzez koany.
Mowa Zen (a w tym również Koany) z pewnością jest czymś charakterystycznym dla praktyki Buddyzmu Zen. Zdecydowanie jest to narzędzie, które pomaga nauczycielowi uderzyć umiejętnie nasz umysł aby wskazać mu prawidłowy punkt, słuszny pogląd. Wiele osób udaje się na odosobnienia raz-dwa razy do roku, wcześniej wyczekując ich z ogromną niecierpliwością i często robią to ze względu na ten jeden moment - rozmowy osobiste z nauczycielem. Moment w którym będą mogli wreszcie zaprezentować odpowiedź na zagadkę bez rozwiązania, tych kilka chwil gdy z ich ust może również wyjść owa "Mowa zen"
Większość osób dla których praktyka jest czymś świeżym pojawia się w ośrodku po raz pierwszy zadając pytanie czym właściwie są koany, czy będziemy je praktykować i kiedy... to pokazuje jak silnie ta niezwykła metoda przyciąga nas do praktyki. To ma niepodważalnie duży plus. Stanowi to swego rodzaju "ciasto Dharmy", które dostajemy aby później zrozumieć, że nie jest to w zasadzie sedno buddyzmu, bo jak często traktujemy ową metodę jak coś niezwykłego? Coś bez czego oświecenia nie da się wręcz osiągnąć? Coś co niezbędnie musi praktyce zen towarzyszyć?
W mediach społecznościowych ludzie bardziej otwarcie wypowiadają się niż to bywa w ośrodkach i grupach. Nie ma zahamowań i tak jak podczas praktyki w ośrodku mowa zen zarezerwowana jest wyłącznie do kontaktu z nauczycielem jako metoda sprawdzenia naszych postępów na ścieżce, tak w mediach społecznościowych wylewane są liczne walki Dharmy. Często zasłyszane odpowiedzi sypią się jedna po drugiej choć prawdziwy sens po drodze został już dawno zgubiony.
Mowa Zen jest tutaj wygodnym narzędziem, którym łatwo można podważyć zdanie i zrozumienie innych. Nie liczy się już tutaj faktyczne rozwiązanie poruszonego problemu ale zręczność w zabawie słowem co nie zawsze wychodzi nam na zdrowie bo jedynie pobudza naszą dumę.
Mowa Zen z pewnością jest świetnym narzędziem w rękach kwalifikowanego nauczyciela ale też dobrą pułapką, którą zastawia nasze ego. Jak bardzo lubimy prezentować nasze osiągnięcia? Uderzenia w podłogę, "góra jest górą, woda jest wodą", "trawa jest zielona a kamienny smok odlatuje", "każda rzecz jest pierwotnie pusta".
Jest to wszystko z pewnością mocno kuszące ze względu na swą niecodzienność ale jak ze wszystkim warto uważać aby nie obróciło się przeciwko nam i naszej praktyce.
Warto pamiętać, że ostatecznie jest to tylko narzędzie dzięki, któremu nauczyciel łatwiej może ocenić z jakim uczniem ma do czynienia.
Seung Sahn Kunsunim w Kompasie Zen świetnie ujął to słowami:
"Od najdawniejszych czasów W Chinach, Korei i Japonii istniał specjalny sposób uwiarygodniania ważnych dokumentów. Dwie kopie dokumentu kładziono tuż obok siebie, i stawiano na nich urzędowy stempel z czerwonym tuszem. Później, gdy ktoś chciał sprawdzić, czy dany tytuł bądź dokument nie jest fałszywy, po prostu trzeba było porównać obie połówki stempla. Jeśli pasowały one do siebie, dokumentowi można było zaufać.
Podobnie, kiedy jakiś uczeń zen mocno praktykuje i twierdzi, ze osiągnął wgląd w swoją naturę, w jaki sposób można to udowodnić albo zademonstrować? Takie jest znaczenie konganów (chiń. kungan; jap. koan) i praktyki konganowej. W tradycji zen używamy konganów w ten sam sposób. Uczeń przynosi swoje rozumienie nauczycielowi. Zrozumienie pytania przez ucznia jest jedną połową, która powinna pasować do rozumienia nauczyciela. Kiedy nauczyciel i uczeń dzielą to samo rozumienie, nazywamy to przekazem z umysłu do umysłu."

Mój nauczyciel wyjaśniając mi to dodał komentarz:
"Na załączonym zdjęciu widać certyfikat gdzie w rogu przybito połówkę pieczęci. Widzisz część pieczęci. Co możesz powiedzieć o drugiej części?
Cokolwiek powiesz będzie to tylko Twoja idea. daleka od prawdy. Więc..."
Warto tutaj przypomnieć sobie również fragment mowy Czcig. JongMae Kunsunima, który wspomina tematykę mowy zen.
https://www.youtube.com/watch?v=DUgN7taVseM&feature=youtu.be&t=1h6m40s
Idąc dalej warto wspomnieć również tutaj wypowiedź Czcig. Bankei Yotaku (1622-1693), która mimo upływu czasu jest nadal niezwykle aktualna:
,,W ostatnim czasie, gdziekolwiek by się poszło, wszędzie spotyka się nauczycieli zen stosujących stare sposoby wobec swoich uczniów. Wygląda na to, że nie mogą się bez tego obejść. Nie potrafią nauczać wprost, aby bez swoich narzędzi frontalnie zaatakować ucznia. Oto ślepcy ze swoimi sposobami zen - gdyby ich pozbawić tych pomocniczych akcesoriów, to nie wiedzieliby jak zwracać się do ludzi.
Co gorsza, mówią praktykującym, że dopóki nie zdołają wytworzyć w sobie wielkiej kuli wątpienia, a potem przebić się przez nią, to nie będą mogli zrobić żadnego postępu w zen. Zamiast nauczyć ich życia w nienarodzonym umyśle Buddy, rozpoczynają od wymuszenia za wszelką cenę tej wielkiej kuli wątpienia. Ludzie, którzy nie mają wątpliwości zostają oto obarczeni jakimś wątpieniem. Zmieniają swoje umysły buddy w kule wątpienia. Jest to coś całkowicie błędnego."
Na koniec warto przypomnieć sobie znaną, śmieszną historię o tym jak pewien Mistrz Zen spotkał się z Joginem. Naturalnie chcieli wymienić się swoim doświadczeniem więc mistrz zen wyciągnął z rękawa pomarańczę i niezwykłą energią towarzyszącą praktyce japońskiej krzyknął "Co to jest?!" wyczekując aż jogin udzieli mu odpowiedzi... ten jednak spokojnie siedział obracając powoli koraliki mali w swojej dłoni... Mistrz zen ponowił swoje pytanie. Jogin nachylił się do tłumacza po czym ten drugi odpowiedział: "On nie jest pewien czy dobrze zrozumiał. Pyta czy Czcigodny naprawdę nigdy w życiu nie widział pomarańczy?"
Także jak często zarówno uczeń jak i mistrz są zbyt przywiązani do tej (niepodważalnie wspaniałej) metody jaką jest owa Mowa Zen? Jak często może ona nam przeszkodzić w faktycznym zrozumieniu świata? Jak często oddalamy się przez nią od rzeczywistości i powodujemy niezrozumienie i konflikty?
Mowa zen choć wydaje się kusząca ostatecznie tak jak wszystko inne może stać się zarówno skuteczną formą nauczania ucznia ale też demoniczną pułapką. Warto o tym pamiętać.
"Widzisz część pieczęci. Co możesz powiedzieć o drugiej części?
Cokolwiek powiesz będzie to tylko Twoja idea. daleka od prawdy. Więc..."
-Bopson Michał Kowalczyk